Prostota.
To jest to, co uwielbiam w kuchni. Jednak nie tylko. Obserwując co się dzieje w moim życiu (i pewnie nie tylko ja tak mam), stwierdzam, że im prościej tym lepiej. Łatwiej się nie pogubić, nie gonić. I bardzo łatwo to zauważyć właśnie w kulinarnej twórczości. Bo im krótszy i mniej skomplikowany przepis, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak 😉 Wystarczą dobrej jakości produkty, czyli jak w życiu – pozytywna energia, uczucia – i wszystko płynie w dobrym kierunku.
Wracając do kuchni. Deser – bez niego posiłki byłyby szare 😉 A lato daje tak wiele możliwości prostego wprowadzenia kolorów do kuchni i życia.
Tym razem w ręce wpadły mi porzeczki – smak lata, smak dzieciństwa. Najlepsze prosto z krzaczka, ale jak to się mówi? Jak się nie ma co się lubi… to się lubi co się ma 😉 Stragan musiał wystarczyć.
Po wstępnym nasyceniu się smakiem samych owoców powstał orzeźwiający trzyskładnikowy deser:
- jogurt kokosowy (lub naturalny)
- porzeczki czerwone
- kilka listków mięty (ilość wedle upodobania)
Jogurt zmiksowałam z miętą, a następnie dorzuciłam porzeczki i jeszcze na dwie sekundy uruchomiłam blender.
Wiem, ze dla wielu osób deser musi być bardziej słodki. Zawsze, w zależności od upodobań możecie dorzucić miód, czy inną substancję słodzącą 😉 Ja staram się unikać cukru, ale jeśli dla Ciebie to nie jest tak istotne, to i jego możesz użyć.
Smacznego 🙂